Jowisz powiększa wszystko, czego się dotknie, wędrując więc
przez I dom, który oznacza nas samych oraz nasze ciało, sprawia, że czasami możemy przytyć dosłownie
od „patrzenia na jedzenie”. Wiem coś o tym, bo właśnie tranzytuje mi I dom. Zaczęłam
nagle gustować w kuchni obcych krajów,
posiłki spożywam ze smakiem w zdecydowanie zbyt dużej ilości…
Ciekawa jestem jak zmienia się w tej sytuacji jego stosunek do jedzenia w zależności od znaku, w którym aktualnie przebywa. Jowisz to nasze wewnętrzne poczucie szczęścia, pełni i dobrobytu a jednocześnie kodeks moralny, wartościujący każdą rzecz, z którą się zetknie. Jowisz ocenia rzeczywistość z miejsca, w którym się znajdzie według zasady - punkt siedzenia określa punkt widzenia. Potrafię sobie wyobrazić, że w Baranie
wszystko przyprawi na ostro, bo uzna, że to co dobre jest pikantnie, w Byku zje wykwintnie i koniecznie all inclusiv, w Bliźniętach będzie chodzić
od knajpy do knajpy, dyskutując zawzięcie o wyższości makaronu pesto nad
bakłażanem w pomidorach, spróbuje wszystkiego co na stole, ale nic mu nie
będzie smakować, bo tu najtrudniej mu jest wyrazić siebie, w Raku jest silny, więc zostanie w domu i
będzie uszczęśliwiał otoczenie pysznymi daniami z najbardziej tradycyjnych
potraw świata, w Lwie urządzi przyjęcie na 100…nie – na 200 osób i poda
niezliczoną ilość pięknie przybranych przekąsek i zakąsek (wszystkie w
odmiennym kształcie i kolorze), w Pannie będzie biegał po sklepach ze zdrową
żywnością, kupował wszystko z wcześniej utworzonej listy i przyrządzał według dokładnie
skatalogowanych przepisów, całkowicie gubiąc smak potraw, bo w Pannie też nie czuje się najlepiej, w Wadze wyda
przyjęcie, a jakże, ale najwyżej dla 20 osób, za to będą to same gwiazdy i prominenci,
poda kaczkę po pekińsku i schab w sosie muślinowym bo tu jedzenie musi być
sztuką, w Skorpionie weźmie kredyt i pójdzie do najlepszej restauracji, zaprosi
partnerów biznesowych żeby wspólnie omawiać najbardziej tajemne plany
zniszczenia konkurencji, w Strzelcu jest u siebie, z entuzjazmem więc urządzi
biesiadę, alkohol poleje się strumieniami a Jowisz coraz bardziej rumiany i
podochocony będzie dyskutować o sztuce, podróżach i sprawiedliwości. W Koziorożcu
jest na wygnaniu, więc niezadowolony marudzi, że wszystko twarde i niesmaczne ale zapraszając na obiad szefa
wyda majątek, żeby go zadowolić w nadziei na awans. W Wodniku natomiast zaprosi
przyjaciół na ucztę i nie omieszka stworzyć najbardziej niezwykłego menu, jakiego nawet
nie można sobie wyobrazić. W Rybach jest mocny ale dość samotny, wyjedzie
gdzieś nad wodę, rozłoży obrus na trawie i popijając chianti będzie marzył o
dalekich podróżach, niedostępnych księżniczkach, tajemniczych kochankach…
Wykwintnie i all inclusive,czemu nie, bardzo chętnie. Elu, nabiera się wielkiego apetytu na gwiazdy na niebie, chciałoby się ich skosztować, dojść do głębi smaku i znaczenia. Intrygująco podane. Uściski najserdeczniejsze :)))
OdpowiedzUsuńMałgosiu Droga, Twój komentarz jak zwykle pełen finezji i uroku, każde słowo trafione w sedno znaczenia:-) Ściskam Cię nieustannie:-)))
Usuń