Siedzę na swoim balkonie i usiłuję zmusić się do pracy. W
moim przypadku oznacza to wysyłanie maili z propozycją współpracy, opracowanie
warsztatów, które mam w głowie, ale które wciąż czekają na swoją premierę,
pisanie notatek, które w przyszłości być może przekształcą się w jakiś rodzaj
publikacji…Pozorowane ruchy, które mają mi dać złudzenie, że nie marnuję czasu
w oczekiwaniu na propozycje i wykazuję się przedsiębiorczością. Słońce i
Merkury w Pannie a także Mars w Skorpionie zachęcają do wysiłku, który
przyniesie owoce w jakiejś nieokreślonej przyszłości. Posłuszna ich podszeptom
piszę, myślę, porządkuję, ale w końcu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ten
dzień, tak piękny, słoneczny, pełen cichego uroku, spędzony w domu, ale w
ścisłym kontakcie z magią być może ostatnich promieni tego lata,
przeciskających się nieśmiało przez zielone jeszcze, ale już gdzieniegdzie zmieniające
swą barwę liście, powinien służyć własnym celom i w końcu skłania mnie to do
rozmyślań innej natury. Ręka bezwiednie
sięga po czytanego wieczorami przed snem (wielokrotnie zresztą) Marcela
Prousta. Natrafiam na jeden z moich ulubionych fragmentów, moment ujawniania
się artystycznej wrażliwości bohatera, a tak naprawdę autora. Opis ten ma swoje
wielokrotne odniesienia, żeby w końcu znaleźć spełnienie w zawartej w
ostatnim tomie myśli, że „czas odnaleziony” to chwile kreacji i sztuki i tylko
temu warto poświęcić życie.
Na zakręcie uczułem
nagle ową osobliwą przyjemność, niepodobną do żadnej innej; a uczułem ją,
widząc dwie wieże kościoła w Martinville, oświetlone zachodzącym słońcem, przy
czym ruch powozu i zakręty drogi kazały im jak gdyby zmieniać miejsce; następnie
wieżę w Vieuxvicq, która, oddzielona od nich pagórkiem i doliną, położona na
płaskowyżu w oddali, zdawała się wznosić tuż obok tamtych. Stwierdzając i
notując kształt ich iglic, przesuwanie się ich konturów, osłonecznienie ścian,
czułem, że nie dochodzę do krańca swoich wrażeń, że jest coś poza tym ruchem,
poza tą jasnością, coś, co niejako zawierają i kryją zarazem. […] Nie znałem
przyczyn rozkoszy, jakiej doznałem wprzód, widząc je na horyzoncie, a przymus
dociekania tych przyczyn zdawał mi się bardzo uciążliwy; miałem ochotę zachować
w głowie owe linie, poruszające się w słońcu i nie myśleć już o nich teraz. I
prawdopodobne jest, że gdybym to był uczynił, owe dwie wieże byłyby się na
zawsze połączyły z tyloma drzewami, dachami, zapachami, dźwiękami, którem
odróżniał od innych dla owej tajemnej i nigdy przeze mnie nie zgłębionej
rozkoszy.[…] Niebawem ich kontury i ich słoneczne ściany rozdarły się, jak
gdyby były czymś w rodzaju kory; coś z tego, co w nich było dla mnie zakryte,
objawiło mi się; przyszła myśl, która nie istniała dla mnie chwilę przedtem i
która krystalizowała się w słowach w mojej głowie. […] Nie uświadamiałem sobie,
że to, co było ukryte za wieżami w Martinville, musi być czymś pokrewnym
pięknemu zdaniu, skoro objawiło mi się w postaci słów, które mi sprawiły
przyjemność; ale poprosiłem doktora o papier i ołówek.[…] Nie myślałem nigdy o
tym urywku, ale w owej chwili, kiedy siedząc na koźle, w miejscu, gdzie
zazwyczaj woźnica doktora stawiał w koszyku drób, kupiony na targu w
Martinville, skończyłem go pisać, czułem się szczęśliwy! Czułem, że mnie on tak
doskonale uwolnił od tych wież i od tego, co się kryło poza nimi! I jak gdybym
ja sam był kurą i zniósł jajko, zacząłem śpiewać na całe gardło.
(Marcel Proust „W
poszukiwaniu straconego czasu. W stronę Swanna” Przekład Tadeusz Żeleński (Boy)
PIW Warszawa 1992. Str.171-173)
No cóż, Marcel Proust mógł sobie, całe szczęście, pozwolić na poświęcenie życia sztuce i dzięki temu
powstało jego genialne dzieło „W poszukiwaniu straconego czasu”. Wolny od trosk
finansowych mógł skierować swoją energię w rozwój wrażliwej, artystycznej
natury.
Jako astrolog nie mogę nie spojrzeć na jego horoskop.
Jak przystało na odkrywcę podświadomości w literaturze,
Marcel Proust ma w Raku aż 4 planety, w tym Słońce w dość ścisłej koniunkcji z
Merkurym w sekstylu do Plutona w Byku, wywyższonego Jowisza w kwadraturze do słabego
Marsa w Wadze i w opozycji do bardzo silnego Saturna w Koziorożcu oraz Urana w
kwadraturze z Neptunem w Baranie.
Słońce każe mu koncentrować się na sprawach domu, rodziny, daje
niezwykłą pamięć, szczególnie do wrażeń z dzieciństwa, przeczucia, bogactwo
uczuć, przywiązanie do matki, silną wrażliwość a nawet nadwrażliwość,
uzdolnienia artystyczne. Opis jego zmagań wewnętrznych i rozpaczy, jaką
odczuwa, kiedy mama z rozmaitych powodów nie przychodzi do jego pokoju, aby
pocałować go na dobranoc, jest kwintesencją wrażliwości Raka.
Merkury spalony w Raku (mam wątpliwości co do tego, czy ten
Merkury rzeczywiście jest „spalony”, biorąc pod uwagę geniusz Prousta, ale przyjmijmy,
że tak jest w istocie, skupiając się na niektórych cechach, związanych z tą
pozycją) - niesamowita koncentracja na
samym sobie, własnych uczuciach i odczuciach. Usytuowanie Merkurego mówi o tym,
że jego potencjał intelektualny jest niewidoczny dla innych i rzeczywiście
pisarz musiał długo czekać zanim dzieło zostało dostrzeżone i docenione, bardzo
długo szukał wydawcy, początkowo wszyscy odrzucali rękopis bez czytania lub po pobieżnym
przejrzeniu - prawdę mówiąc nie doczekał jego pełnego i zasłużonego
wywyższenia. Merkury tu wyraża się za pomocą obrazów, uczuć, wspomnień.
Pozycja i aspekty Jowisza mówią o zainteresowaniu
szlacheckimi rodami, pewnym wywyższeniu społecznym, ale okupionym jakimś kompromisem
wewnętrznym. Proust przez całe lata penetrował środowisko arystokratyczne swego
kraju, był przyjmowany na salonach, ale z czasem, ograniczony stanem zdrowia i
własnymi skłonnościami zamknął się w domu,
aby tworzyć dzieło swego życia (Jowisz w Raku w kwadraturze do Marsa w Wadze i
w opozycji do Saturna w Koziorożcu), korzystając z doświadczeń i skarbów
pamięci (Rak). Proust był bardzo ambitny i odrobinę snobistyczny, ale to, co
jest najistotniejsze w tej konfiguracji to fakt, że potrafił przez całe lata
obserwować salonowe zachowania i
charaktery wraz z ich ukrytymi motywacjami, aby uczynić z nich materiał i
esencję swej powieści. Kluczowy w tym układzie jest Saturn w Koziorożcu, jako
Czas - prawdziwy bohater „W poszukiwaniu straconego czasu”.
Wreszcie nieprzewidywalny Uran, jako kanał, przez który
przedostają się podświadome treści do
słonecznej świadomości. Umieszczony w Raku, tworzy kwadraturę do Neptuna w Baranie –
pokoleniowa, społeczna przemiana świadomości, ujawniająca skryte i nie
akceptowane formy emocjonalnych więzi, zatopione w niejasnych określeniach
tożsamości seksualnej, znalazły wyraz w twórczości Prousta w wątku barona de Charlus
i homoseksualnych zmaganiach jego bohaterów.
Nie znam godziny urodzenia Marcela Prousta, trudno mi więc
odnieść się do pozycji Księżyca, który
mógł znaleźć się w Baranie lub Byku, znając jednak jego twórczość skłonna jestem
przypuszczać, że miał Księżyca wywyższonego w Byku w trygonie do Wenus w Panie,
będącej w upadku oraz w trygonie do Saturna w Koziorożcu. Wrażliwość i kobieca natura (Księżyc w
trygonie do Wenus), zamiłowanie do komfortu i przyzwyczajeń, niechęć do zmian,
stabilność finansowa (Księżyc w trygonie do Saturna) nieumiejętność życia w związku, trudne relacje
osobiste jak również wnikliwe opisy służby, szczególnie postaci Franciszki, która
towarzyszy nam i bohaterowi przez
wszystkie lata, w jakich dzieją się historie w tej niezwykłej powieści (Wenus w
Pannie w trygonie do Saturna i Księżyca). Franciszka jest jakby kwintesencją
tej konfiguracji.
Słaby Mars w Wadze tworzy półkrzyż z Jowiszem oraz Saturnem (które są w
opozycji ) oraz kwadraturę z koniunkcją Słońca
i Merkurego. W powieści jest wiele opisów skomplikowanych relacji,
nietrafionych miłości, zaskakujących małżeństw, burzliwych rozstań i
kontrowersyjnych decyzji. Chyba najtrafniej opisuje tę konfigurację okrzyk Swanna
w odniesieniu do Odety, której pożądał namiętnie przez cały rozdział,
zatytułowany „Miłość Swanna”:
I pomyśleć, że
spartoliłem kilka lat życia, że chciałem umrzeć, żem przeżył swą największą
miłość – dla kobiety, która mi się nie podobała, która nie była w moim typie!
(Marcel Proust „W
poszukiwaniu straconego czasu. Miłość Swanna” Przekład Tadeusz Żeleński (Boy) PIW
Warszawa 1992. Str.358)
Pluton w Byku na wygnaniu, w sekstylu do Słońca ułatwia pokazanie
głębokich, społecznych, światowych, jak również osobistych, przemian wewnętrznych - w znaku stałym, który się tym
zmianom opiera – Proust opisuje świat umierający,
odchodzący w przeszłość w wyniku destrukcji i całkowitej transformacji świadomości w czasach poprzedzających wybuch i
w trakcie trwania I wojny światowej.
Ale dlaczego właśnie dzisiaj, zamiast posłuchać Słońca i Merkurego,
nakłaniających do starannej, systematycznej pracy w celu poszukiwania pracy
oraz wręcz zmuszającego mnie do tego walecznego Marsa w Skorpionie, skupiłam
się na kwintesencji Księżyca w Raku! Ano
właśnie. Wszystko dlatego, że w czasie, kiedy to pisałam, Księżyc w Raku tranzytował moje IC i skłonił mnie najpierw do
zagłębienia się w samą siebie, swoją wrażliwość, wspomnienia, czerpanie
przyjemności z pobytu we własnym domu z widokiem na ogród, wciąż jeszcze pełen
barw i odcieni lata, szukania bezpieczeństwa we własnej przestrzeni - a potem nakłonił do ponownego kontaktu z
człowiekiem, który jak nikt inny potrafił opisać delikatny, wewnętrzny świat duszy
i zgłębić podświadome stany, tworzące naszą mentalność, reprezentowane przez
Księżyc i Znak Raka.
Zresztą...dziś jest 21 rocznica śmierci mojego Taty, który był słonecznym Rakiem...
Kochana Elu, każdy Twój kolejny wpis, zapis podróży podniebnych, wędrówek gwiezdnych to jest sztuka, to kreacja prawdy, to w końcu poszukiwanie czasu przychylności, a może i przestrogi, czasu koniecznego to doświadczenia. To wieczna wędrówka w duszę niezgłębioną. W uczucia, wspomnienia, tęsknoty i pragnienia. Całe bogactwo doznań. Fascynujące. Dziękuję Elu, także za powrót do Prousta niezmiennie zachwycającego. Ucałowania :)))
OdpowiedzUsuńMałgosiu Kochana dziękuję Ci za tyle ciepłych słów :-)) jeżeli chodzi o Prousta, wracam do niego nieustannie z coraz większą przyjemnością i prawdę mówiąc bardzo podobny rodzaj głębi, wrażliwości a także specyficzny sposób formułowania myśli odnajduję w tym, co Ty piszesz na swoim blogu:-)) Całuję Cię i ściskam bardzo serdecznie:-)))
OdpowiedzUsuńOj, Eluniu Kochana, dziękuję za to, że dzięki Tobie choć na chwilkę robi się tak cieplutko w moim sercu. Ucałowania :)))
UsuńJakie to wszystko skomplikowane!!! Ale przy tym też głęboko intrygujące... obawiam się jednak, że jako zupełna amatorka astrologii nawet przy dziesiątym czytaniu nie pojmę prawdy gwiazd :) Podziwiam za pasję i ogromną w tym temacie wiedzę!
OdpowiedzUsuńp.s Marcel Proust nadal na mnie czeka, tymczasem jestem po fascynującym poznawaniu Hermanna Hesse. "Wilk stepowy" już za mną. "Wyższy świat" właśnie czytam do snu. Serdecznie pozdrawiam :) Dobranoc.
"Wyższy świat" nawet lubię bardziej, chociaż "Wilk stepowy" to klasyka - ciekawa jestem Twojej opinii Virginio :-) Do Prousta musisz mieć dużo czasu i cierpliwości, nie śpiesz się, ale jestem pewna, że go pokochasz, tak jak Virginię Woolf :-)). Astrologia jest rzeczywiście skomplikowana, dopóki się jej nie pozna, ale jeśli się to uda, to nic już nie jest takie samo, ma się narzędzie, filtr, który pozwala zajrzeć do wnętrza człowieka :-) Pozdrawiam Cię najserdeczniej :-)))
OdpowiedzUsuńDroga Elu tak się zaczytałam,że zapomniałam wypić kawę,którą sobie wcześniej przygotowałam.Każde słowo sączyłam powoli wyłączając się całkowicie z otaczającej mnie rzeczywistości.Po prostu odpłynęłam jak w hipnozie zawieszając się w przestrzeni Twoich myśli,bo tak interesująco piszesz.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Dziękuję Ewo:-) lejesz miód na moją, czasem spragnioną uwagi, duszę:-)) Pijąc więc aromatyczną, kardamonowo-cynamonową kawę, posłodzoną odrobiną miodu, codziennie pomyślę o Tobie, przesyłając promyk dobrej energii:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię najserdeczniej.