Czasem horoskop przy pierwszym spojrzeniu przekazuje zbyt
wiele informacji, żeby można w krótkim czasie wyciągnąć jakieś wnioski. Patrzę
wtedy na to, co szczególnie przyciąga moją uwagę – pozycja planety, aspekt,
konfiguracja, coś, co dotyczy mojego osobistego doświadczenia. Według zasady,
że podobne przyciąga podobne mogę założyć, że zrozumienie tego właśnie problemu
może być kluczowe dla osoby, oczekującej ode mnie porady. W następnej kolejności
przyglądam się temu, co znam tylko z teorii a jednocześnie próbuję lepiej
zrozumieć. Mogę bardzo dobrze wiedzieć co oznacza opozycja Merkurego w Pannie
do Neptuna w Rybach, ale tylko sobie wyobrażam jak to działa, bo nie mam takich
relacji w swoim kosmogramie. Prawda jest taka, że u każdego przejawia się ten
aspekt inaczej w zależności od pozostałych składników horoskopu. Aby zrozumieć
istotę konfiguracji czasem wystarczy jednak dobrze przyjrzeć się otoczeniu a
aktualny tranzyt pozwala nam wejść głębiej w to, co do tej pory było mglistym
wyobrażeniem i podświadomym przeczuciem (Neptun w Rybach) lub wyuczonym, zapamiętanym
i przyswojonym materiałem (Merkury w Pannie).
Poniedziałek rozpoczął się dla mnie nie najlepiej – podjęłam
co prawda decyzję o dosyć istotnej zmianie swojego wyglądu, ścinając na krótko
włosy (co podobno odjęło mi kilka lat), jednak nie udało mi się wziąć udziału w
castingu, na który liczyłam. Przed drzwiami i na niewielkim placyku kłębił się
tłum dzieci i dorosłych, kilkaset osób, co nie dawało mi szans na dostanie się
do środka. Minęły czasy, kiedy odtwórców ról w reklamach poszukiwano wśród
aktorów czy choćby rozdzielano czas castingu pomiędzy dzieci i dorosłych. Nie
będę się wgłębiać w ten temat-rzekę, bo czuję, że mam niewielki wpływ na to, że
kryzys i przemiany społeczno-kulturalne zmieniły radykalnie sytuację i pozycję
aktorów w Polsce. Staram się akceptować rzeczywistość taką, jaka jest, chociaż
czasem trudno mi się do niej dostosować. Może kiedyś napiszę o tym więcej.
W każdym razie nie chciałam, aby dzień zakończył się frustracją
i poczuciem porażki, więc postanowiłam pójść z mężem do kina na „Zakochanych w
Rzymie” Woody’ego Allena. Nie zawiodłam się! Wyszłam z seansu rozluźniona,
rozbawiona i od nowa zakochana w Rymie i w Woodym Allenie. Wydaje się nieprawdopodobne, że kolejne pokolenia potrafią się
identyfikować z wciąż tymi samymi
tematami, które genialny twórca potrafi przekazać w nieustannie zmieniający się sposób,
docierając do coraz młodszych widzów.
Pamiętam z młodości gorące dyskusje na temat „Manhattanu”, „Annie Hall”,
„Hannah i jej siostry” czy „Purpurowej róży z Kairu”, moi młodsi przyjaciele oglądali
„Strzały na Broadwayu” i „Jej wysokość
Afrodyta” a teraz pokolenie mojej córki bawi się na „Vicky, Cristina, Barcelona”, „O
północy w Paryżu” i „Zakochanych w Rzymie”.
Czytam zjadliwe recenzje i myślę sobie, że symbolizuje je
Saturn w Rybach na DSC Woody ‘ego Allena w kwadraturze do Merkurego, Jowisza i
Słońca w Strzelcu. Descendent to nasze spotkanie ze światem zewnętrznym, z
drugim człowiekiem, z tym wszystkim co uważamy, że znajduje się na zewnątrz
nas. Saturn to planeta ograniczeń, restrykcji
i odrzucenia a jedną z metod jej działania jest reglamentacja i
wybiórczość. To tłumaczy dlaczego recenzenci chwalą tylko niektóre z filmów
Allena. Kiedy Saturn znajdzie się na DSC odbieramy świat jako miejsce pełne
niebezpieczeństw, zagrażające naszej
egzystencji – w tym wypadku „świat” reprezentowany jest przez Ryby, znak
podwójny, zmienny, będący terenem działań ukrytych i często niejasnych,
rządzony przez Neptuna, planetę iluzji …i całej twórczości filmowej. Neptun umiejscowiony
jest w tym wypadku w I domu, w krytycznej Pannie (znajduje się tam również ASC,
reprezentujący samego Woody’ego) dlatego mimo wszystko Allen jest zdolny kontrolować
sytuację, przeglądać się w niej jak w lustrze, wykorzystując w swojej
twórczości. Fakt, że jestem paranoikiem, nie oznacza jeszcze, że cały świat nie sprzymierzył
się przeciwko mnie – powiedział podobno Woody Allen (źródło: Wikicytaty).
To bardzo dobrze odzwierciedla ten układ.
Neurotyczne lęki, fobie, przewrażliwienie
na temat swego stanu zdrowia, deklarowany ateizm - Saturn w Rybach w
kwadraturze do Jowisza w Strzelcu jest przeciwny każdej religii, ale zmusza do
zadawania pytań, dotyczących sensu istnienia (nawiasem mówiąc myślę, że jak na ateistę to
Woody zbyt wiele mówi o Bogu!) – w każdym razie to są znaki firmowe Woody’ego Allena. Rządzący ASC i Neptunem Merkury
znalazł się w Strzelcu w koniunkcji z Jowiszem, który jest najmocniejszą
planetą w całym horoskopie. Merkury w Strzelcu musi mówić dużo – dodatkowo w
koniunkcji z Jowiszem, który powiększa wszystko, czego się dotknie – baaaardzo dużo,
stąd nieprawdopodobna płodność Woody’ego, pisze przecież sam swoje scenariusze
a następnie je realizuje i jak mówi: Zawsze mnie pytają, czy nie boję się, że
pewnego dnia stwierdzę, że nie mam już żadnego pomysłu na film. To mi nie
grozi. Boję się czegoś zupełnie innego – że umrę zanim zdążę sfilmować
wszystkie moje pomysły. (źródło: Wikicytaty). Znak Strzelca jest zamknięty
w IV domu i znajduje się w nim stellum, czyli Słońce, Merkury i Jowisz.
Ponieważ w znaku tym umiejscowił się
jego władca, taki układ świadczy o wybitnych zdolnościach w realizacji
strzelczego i jowiszowego przesłania. Woody Allen realizuje swoje filmy dla
ludzi podobnych sobie – inteligentnych, wykształconych, przedstawicieli
średniej klasy, o otwartych umysłach, dyskutujących o sztuce, literaturze,
najnowszych intelektualnych trendach (Słońce, Jowisz, Merkury w Strzelcu), pokazując
ich w swojej prywatności i skomplikowanych
układach rodzinnych, które ostatecznie kończą się jakimś rodzajem destrukcji (Strzelec
zamknięty w IV domu a jednocześnie Pluton i Mars, rządzące IC są w opozycji na
linii Rak – Koziorożec), neurotycznych i nieświadomych ukrytych motywów swoich
działań, stosujących psychoanalizę, aby
zrozumieć samych siebie (Stellum w kwadraturze do Saturna w Rybach). Uran w IX
domu w trygonie do ASC i sekstylu do DSC i Saturna sprawia, że potrafi znaleźć
za każdym razem nową formę na wyrażenie tej samej treści a jego twórczość jest
oglądana i realizowana na całym świecie, poza granicami własnego kraju (o tym oczywiście
mówi też sam Jowisz).
Drugą planetą równie silną, ale też sprawiającą wiele
kłopotów w życiu i twórczości Woody’ego Allena jest Wenus. Umiejscowiona w
Wadze w trygonie do Księżyca i w kwadraturze do opozycji Pluton – Mars sprawia,
że wszystkie relacje Woody’ego, szczególnie te męsko-damskie, są naznaczone z
jednej strony niezwykłym magnetyzmem, z drugiej jakimś rodzajem destrukcji,
która jest nie do opanowania. Chyba najlepszym obrazem dla tej konfiguracji
jest film „Vicky, Cristina, Barcelona” – wszystko fajnie, pięknie, uroczo, kochamy
się, ale tak naprawdę chcemy się zniszczyć nawzajem, niszczymy nasze uczucia i
wrażliwość (Pluton w Raku) w imię naszych ambicji, lęków lub oczekiwań
społecznych (Mars w Koziorożcu). Ojciec Juana Antonio nie pisze poezji,
ponieważ uważa, że świat na nią nie zasługuje, gdyż ludzkość, pomimo wielu możliwości,
ciągle nie nauczyła się kochać. To przekonanie bardzo dokładnie pokazuje właśnie konfiguracja T-kwadratu w horoskopie
Allena– Wenus w Wadze na szczycie III domu w kwadraturze do Plutona w Raku w XI
domu i Marsa w Koziorożcu w V domu. Wymowa filmu jest gorzka, mam jednak wrażenie,
że Woody Allen jeśli w coś chciałby wierzyć, to w miłość właśnie. Jego Wenus
znajduje się w koniunkcji z jedną z najszczęśliwszych gwiazd stałych, silnie
opiekuńczą Spicą, jej wpływ sprawia, że mimo krytyki jego twórczości,
osobistych porażek partnersko-rodzinnych, kontrowersyjnych działań i decyzji,
ostatecznie jest oglądany i kochany na całym świecie a publiczność kocha go i
akceptuje takiego, jakim jest.
Jeżeli chodzi o gwiazdy stałe, które w horoskopach osób
publicznych mają często duże znaczenie,
Jego Słońce znajduje się w koniunkcji z potężną gwiazdą Antares, będącą
jedną z gwiazd Strażników Nieba. Nazywana też sercem Skorpiona, ma naturę Marsa
i Jowisza, daje moc, honory i bogactwo, które jednak można stracić w wyniku niesławy (to
groziło Woody’emu, kiedy związał się z adoptowaną córką Mii Farrow).
Niczym w filmie „Być jak John Malkovich” Spike’a Jonze’a Woody Allen pokazuje samego siebie w
każdym filmie i w każdej postaci, którą tworzy.
Filmy są obrazem jakiejś części jego osobowości a czasem wszystkimi
naraz.
Do tych refleksji skłoniło mnie obejrzenie „Zakochanych w
Rzymie”, filmu, który najkrócej mogłabym
określić jako trwającą jeszcze tego dnia opozycję Merkury w Pannie – Neptun w
Rybach. Obie planety bardzo mocne, bo w swoich znakach (jak już pisałam silnie
związane z twórczością i osobowością Woody’ego Allena, który ma Neptuna w I
domu w Pannie, rządzonej przez Merkurego) pokazują, że wszyscy ulegamy iluzji i
to, na co patrzymy i wydaje nam się, że dobrze rozumiemy, jest tak naprawdę
oszukiwaniem samych siebie. W tym filmie nikt nie jest szczery, wszyscy się
zdradzają, każdy żyje w świecie wyobrażeń na swój własny temat. Napisali, że jestem „imbecyle”, nie znam
włoskiego, co to znaczy? – pyta emerytowany reżyser operowy, grany przez
samego Woody Allena. Że wyprzedzasz swoją
epokę – mówi żona, będąca psychiatrą. Pomysł z przyszłym teściem córki jako
właścicielem zakładu pogrzebowego, śpiewającego arie pod prysznicem uważam za
genialny a scena, kiedy po osiągnięciu sukcesu scenicznego mówi do bliskich: chcę znowu być z rodziną, grzebać ludzi,
cieszyć się życiem! – rozbawiła mnie do łez. Wątek celebrytów, znanych z tego, że są znani, niezadowolonych z męczącej sławy, ale zrozpaczonych jej utratą, który realizował się w filmie poprzez postać, graną przez Roberto Benigniego - wyśmienity. Szczególnie jego konkluzja - lepiej być sławnym i bogatym, niż nim nie być...
Film był taki, jakiego
potrzebowałam właśnie tego dnia – zabawny, dowcipny, inteligentny i jeśli nawet
Woody Allen nie powiedział niczego nowego, czego nie wiedziałabym z jego
poprzedniej twórczości, w ogóle mi to nie przeszkadza, bo dawną treść ubrał w
nową formę, niczym przewijający się w tle Rzym, budowany warstwa po warstwie
przez kolejne pokolenia, Rzym o magicznej osobowości, w którym sąsiadują ze sobą
ruiny dawnych imperium i współczesne ulice, pełne samochodów i motorynek oraz
ludzi tak samo zagubionych jak przed wiekami, bezradnych wobec popędów, które usilnie
próbują zrozumieć, ale których i tak nie potrafią opanować.
Woody Allen jest mi szczególnie bliski i rozumiem go
doskonale, bo sama mam 5 planet w Strzelcu, w tym Słońce i Merkurego. Praca nad
„Bogiem” w Teatrze Polonia była dla mnie prawdziwą rozkoszą. Nie bez znaczenia
jest fakt, że reżyserowała ten spektakl Krystyna Janda, która również ma Słońce
i Merkurego w Strzelcu, natomiast Jej ASC i Neptun tworzą dokładną koniunkcję z
Wenus w Wadze w horoskopie Woody’ego Allena – jednocześnie znajduje się tam
silnie opiekuńcza i dobroczynna gwiazda Spica…
Eluniu, czytam i czytam, i zachłystuję się tą Twoją niezwykłą wiedzą i fascynacją, umiejętnością odnalezienia odpwiedzi między planetami, układami wydającymi się, stąd, z dołu, nieprzeniknionymi. Coraz częściej wypatruję gwiazd na niebie, ich usytuowania, może jakbym szukała jakiejś wskazówki dla swojego ziemskiego przebywania. A na film na pewno się wybiorę. Dziękuję za te podróże w przestworza i w siebie samych, bo jednoczą się w Twoich słowach jakby od zawsze do siebie przynależały, bo przecież każdy z nas jest może taką mała "planetką" uzależnioną od innych, ale i mając na inny swój własny wpływ. Całym sercem ściskam Cię najserdeczniej :)))
OdpowiedzUsuńTak Małgosiu, nasz świat wewnętrzny znajduje odzwierciedlenie w zewnętrznym i odwrotnie:-) "Jak na górze tak i na dole", jesteśmy całością i jednią jednocześnie. To pocieszające, bo oznacza, że mamy jakiś wpływ na to, co nas spotyka:-)) Film obejrzyj koniecznie, moim zdaniem warto:-))) Całuję Cię mocno:-)
OdpowiedzUsuńWitam i pozdrawiam najserdeczniej.Zachęciłaś mnie Elżbieto swoją recenzją,do obejrzenia tego filmu.Dzięki za interesujący felietonik odkrywający przede mną tajemnice gwiazd.Życzę powodzenia w kolejnym castingu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo:-) Film naprawdę wart obejrzenia, polecam:-)) Pozdrawiam Cię najserdeczniej:-)))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Woody'ego Allena i Jego filmy. Jak tylko będę miała okazję, to chętnie obejrzę "Zakochanych w Rzymie". Elu, jak zawsze bardzo zainteresowały mnie Twoje rozważania astrologiczne. Czy naprawdę gwiazdy mają tak duży wpływ na nasze działania tu na Ziemi? Dzięki Tobie przekonuję się, że tak! Dziękuję za tę kolejną porcję wiedzy astrologicznej oraz za recenzję filmu, pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńMyślę, że to raczej My, tu na Ziemi mamy wpływ na nasze działania, korzystając umiejętnie z wpływu gwiazd :-)Każdy film Woody'ego Allena jest wart obejrzenia, "Zakochani w Rzymie" Szczególnie:-)) Pozdrawiam Cię najserdeczniej:-)))
OdpowiedzUsuń