Moja teściowa urodziła się w 1925 roku i ma prawie 87 lat. Kilka
dni temu oglądała Traviatę Verdiego w
reż. M. Trelińskiego w Operze Narodowej w Warszawie. Nie mogła pojechać do
Opery Bałtyckiej w Gdańsku, kiedy swoją premierę miała jej jedyna wnuczka a
moja córka - Karolina Sofulak, debiutująca jako reżyser właśnie Traviatą, z
tym większą przyjemnością więc chłonęła historię nieszczęsnej Violetty,
wyobrażając sobie jednocześnie jak z tak trudną materią dawała sobie radę
wnuczka. Lekko podparta na laseczce,
którą chciała zostawić w samochodzie, ale ostatecznie zdecydowała się zabrać ze
sobą po mojej uwadze, że podłogi w Teatrze Wielkim są bardzo śliskie,
pokonywała schody i z wypiekami na twarzy rozglądała się po pełnych przepychu i
blasku przestrzeniach, które odwiedziła ostatnio ponad 50 lat temu. W młodości
widziała Madamę Butterfly i Toscę Pucciniego oraz Halkę Moniuszki – Traviata była 4-tą operą, jaką oglądała na żywo.
„Pierwszy raz byłam w Operze w
1947 roku, jechaliśmy grupą na wczasy do Bierutowic i po drodze musieliśmy
nocować we Wrocławiu, wtedy dyrektor zabrał nas do teatru na „Madamę
Butterfly”, bardzo mi się podobało. Kiedy byłam panną niczego sobie nie
odmawiałam, chodziłam do teatru, do kina, nie opuściłam ani jednej potańcówki,
zawsze był koło mnie wianuszek mężczyzn, gotowych mi towarzyszyć, korzystałam z
tego, jeden z nich nawet chciał się wieszać, kiedy go rzuciłam, ale tak
naprawdę przez 12 lat czekałam tylko na Tadzia, jedynego mężczyznę, którego
kochałam odkąd się poznaliśmy jeszcze w czasie wojny.” – mówiła podekscytowana
w drodze do Warszawy. Ojciec Krzysia, żołnierz AK, ukrywał się aż do 1956 roku.
„ Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że będę tak długo żyła, nie uwierzyłabym” –
kontynuowała zwierzenia.
Moja teściowa pochodzi z rodziny
długowiecznej. Jej matka zmarła w wieku 98 lat ze starości, lekarz miał problem
z wypisaniem aktu zgonu, bo nie ma takiej jednostki chorobowej. Jej bracia i
rodzice dożyli późnej starości, większość przekroczyła 90-kę. Starsza siostra mojej teściowej ma 91 lat,
młodsza przekroczyła 80. Dobre, przedwojenne geny. W horoskopie starość i w
ogóle upływ czasu symbolizowany jest przez Saturna, planetę związaną
jednocześnie z całym systemem restrykcji, ograniczeń, reglamentacji. W
kosmogramie mojej teściowej jej Saturn
umiejscowił się w Skorpionie, w koniunkcji z Marsem i obie planety tworzą
trygon z Uranem oraz sekstyl z Jowiszem. To tłumaczy dlaczego tyle razy udało
jej się uniknąć poważnych niebezpieczeństw i zagrożenia życia. Wojnę przeżyła
jako nastolatka, uciekała przed niemieckim okupantem, który do niej strzelał,
jak do kaczki, oglądała egzekucję młodych Żydówek, wykonaną na jej własnym
podwórku, ich ciała przez lata leżały zakopane nad rzeką, grób porosła trawa.
Uciekła z transportu, nie dała się wywieźć do Niemiec, przez wiele miesięcy
ukrywała się u znajomych jej rodziców w Warszawie – wszystko to przed
ukończeniem 18 roku życia. Potem jeszcze wielokrotnie umykała śmierci – o mało
nie zabiła ją żółtaczka, zawał serca, nowotwór. Moja teściowa jednak trwa,
niczym Saturn w swej nieustępliwości, świadoma siebie i życia, które ją otacza,
pogodzona ze wszystkim, co przynosił jej los.
Trygon Słońca w Strzelcu z Neptunem w Lwie sprawił, że głęboka wiara
pomagała jej pokonać wszelkie przeciwności, uczynił z niej też prawdziwą
artystkę, która swoją sztukę wyraża poprzez miłość do przyrody i kwiatów,
hodowanych w utworzonym przez siebie wielobarwnym ogrodzie, pełnym przepysznych
hortensji, kolorowych begonii, imponujących swoją wielkością i wyglądem
rododendronów, ulubionych przeze mnie azalii, róż oraz innych cudów, których
nazw nawet nie potrafię wymienić.
Haftuje też namiętnie piękne obrusy, których
pozazdrościć mogłaby jej niejedna
cepelia. Jej sztuka jednak nie jest
nastawiona na zysk, tworzy, bo to lubi, sprawia jej to po prostu
prawdziwą przyjemność, kocha to, co robi. Może to jest recepta na
długowieczność?
Piękny wiek ...
OdpowiedzUsuńMoja Mama ma 86 lat.
Chyba przedwojenne geny
i zupełnie inne odżywianie sprawia ,
że niektórzy długo żyją.
Zdrowia życzę :-)
Dziękuję, chociaż moje geny nie są tak silne :-)Pozdrawiam:-))
UsuńTak cudownie piszesz o SWOJEJ TEŚCIOWEJ-jestem zachwycona!Przeczytałam z wielką przyjemnością.Moi rodzice Mamusia i Tatuś mają po 86 lat i też uwielbiają działkę a na niej prezentują modę różne kwiaty w kolorowych sukienkach .Bardzo lubię te ogniki radości w oczach gdy pochylają się nad każdą roślinką z czułością.To wspaniali ludzie -przeszli tak dużo w życiu i potrafią się cieszyć każdym kwiatem,śpiewającym ptaszkiem-SĄ PO PROSTU KOCHANI I DOBRZY....Pozdrowionka serdeczne zostawiam.Krystyna.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci Krystynko obydwojga rodziców w tak pięknej formie i dobrym zdrowiu, to rzadkość,życzę im dużo szczęścia i pogody ducha :-)) Serdeczności:-)))
UsuńElu, wzruszający i piękny opis życia Twojej teściowej i jej samej. Mój Tatko też urodził się w 1925 i to on pierwszy przeprowadził mnie przez próg Teatru Wielkiego, abym mogła przeżyć swoje pierwsze spotkanie z operą. Myślę, że mimo niełatwych lat w jakich przyszło żyć Twojej Teściowej czy mojemu Tatce, mają siłę do walki z tymi drobiazgami, które dla nas są tak wielkie, bo wielkie to przeżyli Oni. Ukłony dla Twojej uroczej Teściowej Elu, Ciebie ściskam gorąco :)
OdpowiedzUsuńPierwsze spotkanie z operą jest zawsze wielkim przeżyciem, szczególnie, jeśli dzielimy je z bliską osobą:-)) Ja mojemu tacie zawdzięczam pierwszy kontakt z filharmonią, do której prowadzał mnie od najwcześniejszych lat, ale to było jego miejsce pracy :-)) Pozdrów Tatkę i życz mu dużo zdrowia, bardzo szanuję tych, którzy chociaż przeżyli tak wiele, potrafią cieszyć się każdą daną chwilą:-)) Małgosiu ściskam Cię mocno:-)))
UsuńWzruszyłam się czytając Twój tekst Elu,życzę Twojej teściowej aby nie opuszczała ją dobra kondycja i samopoczucie.Mój tato też był 25 rocznik i gdyby nie zakażenie szpitalne,zapewne żył by jeszcze.To on nauczył mnie miłości do książki i pokazał mi drzwi do wiedzy o kulturze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Ewo za życzenia w imieniu teściowej i własnym:-) Przykro mi bardzo ze względu na Twojego tatę...moi rodzice, chociaż dużo młodsi od mojej teściowej, dawno już odeszli z tego świata a ja nadal odczuwam ich brak każdego dnia...nie każdy ma tyle szczęścia, żeby dożyć w dobrej formie do takiego wieku...Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo zdrowia i pogody ducha :-)))
Usuń